Podczas audiencji generalnej 10 września 2014 r. papież mówił: „Chrześci-
janin siłą rzeczy musi być miłosierny, gdyż to jest istotą Ewangelii. A Kościól
wierny temu nauczaniu, musi powtarzać to samo swoim dzieciom: «Bądźcie
miłosierni», tak jak miłosierny jest Ojciec i jak był miłosierny Jezus. Miłosier-
dzie. Zatem Kościół postępuje tak jak Jezus. Nie wygłasza teoretycznych lekcji
na temat miłości, na temat miłosierdzia. Nie szerzy w świecie jakiejś filozofii,
jakiejś drogi mądrości... Oczywiście chrześcijaństwo jest także tym wszystkim,
ale jako konsekwencja, jako reperkusja. Matka Kościół, tak jak Jezus, uczy po-
przez przykład, a słowa służą do tego, aby wyjaśniać znaczenie jego gestów”.
I raz jeszcze: „Oto jest czas miłosierdzia” – rzekł z mocą papież Franciszek
na pokładzie samolotu w dniu 28 lipca 2013 r. „Kościół musi wyjść i posługi-
wać zranionym; musi znaleźć miłosierdzie dla każdego… Nie tylko po prostu
na nie czekając, lecz szukając go! Tym jest miłosierdzie”. Ojciec Święty zdaje
się przyjmować pogląd Fiodora Dostojewskiego – pisarza, którego twórczość
zna bardzo dobrze – wyrażony w „Braciach Karamazow”: „Wszystko, co jest
prawdziwe i piękne, zawsze jest pełne wszechprzebaczenia. Albowiem miło-
sierdzie lśni niczym gwiazda na Bożym niebie”.
Innym często używanym przez papieża Franciszka terminem jest „misja”.
„Nierzadko zapominamy być dobrymi chrześcijanami” – stwierdza w tekście,
który powstał jeszcze w latach jego posługi w Buenos Aires. „W ten sposób rodzi
się pokusa absolutyzowania duchowości świeckich, katechetów, księży, niosąca
w sobie poważne niebezpieczeństwo odejścia od źródeł i ewangelicznej prostoty.
A kiedy tracimy wspólny dla chrześcijan punkt odniesienia, stajemy wobec ryzy-
ka poddania się snobizmowi, łatwego ulegania obcym wpływom, wobec ryzyka,
że staniemy się jak ci, którzy dobrze się bawią i tyją, którzy jadają znakomicie,
ale innym nie pomagają wzrastać. Zamiast widzieć całość, zaczynamy wchodzić
w szczegóły, a nadając im uprzywilejowaną pozycję, łatwo zapominamy o ca-
łości, o fakcie, że jesteśmy takimi samymi ludźmi, jednym ludem. Potem zaś
zaczyna się wirówka pojęć, które nie mają nic wspólnego z misyjnością; a jeśli